Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/442

Ta strona została uwierzytelniona.

dnakże jeszcze nieco tchórzostwa w tym nagłym potoku wymowy. Obawiał się śmiertelnie, aby pani Derville, spłoszona wiatrem, który się zerwał przed burzą, nie zechciała sama wrócić do salonu. Zostałby wówczas sam na sam z panią de Rênal. Zdobył się, prawie przypadkiem, na ślepą odwagę uczynku; ale czuł, że nie byłby zdolny wyrzec słowa do pani de Rênal. Wymówka z jej strony, choćby najlżejsza, znalazłaby go bezbronnym, i owoc zwycięstwa, które uzyskał, byłby stracony.
Szczęściem, tego wieczora, jego ciepła i emfatyczna wymowa znalazła łaskę w oczach pani Derville, której zazwyczaj wydawał się dziecinnie-niezręcznym i nudnym. Pani de Rênal, z dłonią w dłoni Juljana, nie myślała o niczem: żyła! Godziny spędzone pod wielką lipą, zasadzoną, wedle podania, przez Karola Śmiałego, były dla niej epoką szczęścia. Słuchała z rozkoszą szumu wiatru w gęstwinie drzew, oraz szelestu rzadkich kropel spadających na liście. Juljan nie zauważył okoliczności, która byłaby mu znacznie dodała ducha; pani de Rênal, która cofnęła rękę, aby pomóc kuzynce podnieść obaloną wiatrem doniczkę, usiadłszy z powrotem, oddała mu na nowo dłoń prawie bez trudności, jakgdyby to już była rzecz między nimi umówiona.
Północ wybiła oddawna; trzeba było wreszcie opuścić ogród. Pani de Rênal, upojona szczęściem kochania, w naiwności swojej nie czyniła sobie prawie wyrzutów. Szczęście odjęło jej sen. Juljan natomiast, śmiertelnie znużony walką przebytą w ciągu dnia, spał jak zabity.
Nazajutrz, zbudzono go o piątej: i — rzecz, która zabolałaby okrutnie panią de Rênal, gdyby to wiedziała — zaledwie pomyślał o niej. Spełnił swój obowiązek; i to obowiązek heroiczny. Przejęty szczęściem tego uczucia, zamknął się na klucz w pokoju, i utonął, z nową przyjemnością, w lekturze czynów swego bohatera.
Skoro rozległ się dzwonek wzywający na śniadanie, Juljan, zatopiony w biuletynach Wielkiej Armji, zapom-