Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/445

Ta strona została uwierzytelniona.

słuchać uprzejmości obu pań; każde słowo raziło go jako niedorzeczne, głupie, mdłe, słowem kobiece.
Siląc się pleść byle co dla podtrzymania rozmowy, pani de Rênal wspomniała że mąż przybył z Verrières, ponieważ zamówił u jednego z dzierżawców kukurydzaną słomę. (W tych stronach używa się kukurydzanej słomy do wypychania sienników).
— Mąż nie wróci, dodała; zajęty jest, wraz z ogrodnikiem i służącym, zmienianiem słomy w siennikach w całym domu. Rano załatwili się z pierwszem piętrem, teraz poszli na drugie.
Juljan zbladł, spojrzał znacząco na panią de Rênal, i, przyspieszając kroku, odciągnął ją na stronę. Pani Derville puściła ich przodem.
— Ratuj mnie pani, wykrzyknął; pani jedna to może, wie pani, że lokaj nienawidzi mnie śmiertelnie. Muszę się przyznać: w sienniku, w mojem łóżku, mam schowany portret.
Na te słowa, znowuż pani de Rênal pobladła.
— Pani jedna może w tej chwili wejść do mego pokoju; niech pani sięgnie, tak aby nikt nie widział, do siennika, w rogu blisko okna; znajdzie tam pani czarne i gładkie pudełeczko.
— W niem portret... rzekła pani de Rênal, zaledwie mogąc utrzymać się na nogach.
Juljan spostrzegł jej wzruszenie i skorzystał zeń w lot.
— Mam panią prosić o drugą łaskę: błagam, aby pani nie oglądała portretu, to moja tajemnica.
— Tajemnica! powtórzyła pani de Rênal gasnącym głosem.
Ale, mimo iż wzrosła między ludźmi dumnymi z majątku i wrażliwymi jedynie na pieniądz, dusza jej wyszlachetniała już przez miłość. Okrutnie zraniona, pani de Rênal zdobyła się wszelako na akcent szczerego poświęcenia, zadając Juljanowi parę niezbędnych pytań.
— Zatem, rzekła odchodząc, gładkie, okrągłe pudełko z czarnego kartonu?