Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/446

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak pani, odparł Juljan z owem twardem wejrzeniem, jakie przybierają mężczyźni w chwilach niebezpieczeństwa.
Weszła na drugie piętro, blada jakgdyby szła na śmierć. Na domiar nieszczęścia, czuła iż bliska jest omdlenia; ale chęć ratowania Juljana dodała jej siły.
— Muszę mieć to pudełko, rzekła przyspieszając kroku.
Usłyszała że mąż mówi coś do służącego: byli w pokoju Juljana, ale, szczęściem, przeszli do pokoju dzieci. Podniosła materac i zanurzyła rękę w sienniku tak gwałtownie, że sobie podrapała palce. Ale, mimo iż bardzo wrażliwa na ból, nie uczuła zgoła nic, gdyż w tej samej chwili zmacała pudełko. Chwyciła je i wyszła.
Ledwie znalazła się poza niebezpieczeństwem spotkania męża, zrobiło się jej słabo.
Juljan zakochany! trzymam w ręku portret kobiety którą kocha!
Osunąwszy się na krzesło w sieni, pani de Rênal przechodziła wszystkie męki zazdrości. Znowuż naiwność przyszła jej z pomocą: zdumienie paraliżowało ból. Juljan wszedł, chwycił pudełko, nie dziękując, bez słowa; pobiegł do swego pokoju, rozniecił ogień i spalił je w jednej chwili. Był blady, bez tchu; przesadzał rozmiar minionego niebezpieczeństwa.
— Portret Napoleona, mówił potrząsając głową, u człowieka który popisuje się taką nienawiścią do uzurpatora! Gdyby go dostał w ręce p. de Rênal, taki ultra, i taki wściekły na mnie! W dodatku, z odwrotnej strony, kilka wierszy kreślonych moją ręką, nie pozostawiających żadnej wątpliwości co do bezmiaru mego uwielbienia! i każdy z tych wybuchów miłości nosi datę! ostatni z przedwczoraj.
Cała moja reputacja obalona, obrócona w niwecz w jednej chwili! powtarzał Juljan patrząc na płonące pudełko, a moja reputacja to całe moje mienie, żyję tylko nią... a i to jeszcze, co za życie, wielki Boże!