Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/497

Ta strona została uwierzytelniona.

gali ręką po czole, niby człowiek który się budzi z gorączki.
Jedni mówili: „Przyczyną upadku cesarza było to, że lud go już nie chciał“; drudzy: „Lud chciał króla; nie, wolności; nie, rozumu; nie, religji; nie, konstytucji angielskiej; nie, absolutyzmu“; ostatni dodał: „Nie, niczego zgoła, tylko spoczynku".
Między trzy żywioły dzieliło się tedy życie, które nastręczało się wówczas młodym ludziom: poza nimi przeszłość na zawsze zniweczona, szamocąca się jeszcze na własnych gruzach, wraz z wszystkiemi wykopaliskami wieków absolutyzmu; przed nimi świt olbrzymiego widnokręgu, pierwsze brzaski przyszłości; i, między tymi dwoma światami... coś podobnego do Oceanu, który dzieli stary ląd od młodej Ameryki, coś dziwnie niepewnego i mglistego, rozkołysane morze, pełne szczątków, przerzynane, od czasu do czasu, jakimś białym, odległym żaglem, lub okrętem zionącym ciężkiemi kłębami pary; obecny wiek, jednem słowem, który dzieli przeszłość od przyszłości, który nie jest jednem ani drugiem, a podobny jest do obu naraz, w którym, stawiając krok, niewiadomo nigdy, czy się depce po nasieniu czy po zgliszczach.
Oto, w jakim chaosie trzeba było wówczas wybierać; oto co się nastręczało dzieciom pełnym siły i męstwa, synom Cesarstwa a wnukom Rewolucji.
Podobnie jak, za zbliżeniem się burzy, przebiega przez lasy straszliwy wiatr, od którego drżą wszystkie drzewa, poczem następuje głęboka cisza; tak Napoleon wstrząsnął wszystkiem, przechodząc przez świat; królowie uczuli jak się chwieją ich korony, i, podnosząc rękę ku głowie, zmacali jedynie włosy jeżące się ze strachu. Papież przebył trzysta mil, aby go pobłogosławić w imię boże i włożyć mu djadem; ale Napoleon wziął mu go z rąk. Tak wszystko zadrżało w posępnym lesie starej Europy; poczem zaległa cisza.
...Widywano, aż dotąd, ludzi, którzy nienawidzili