Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/523

Ta strona została uwierzytelniona.

Był to adwokat Barricini, mer Pietranera, który, wraz z dwoma synami, przybył uraczyć prefekta widowiskiem ballaty. Trudno określić, co się działo w tej chwili w duszy Orsa; ale obecność wroga jego ojca obudziła w nim jakby dreszcz grozy; bardziej niż kiedykolwiek uczuł się dostępny podejrzeniom, które przez tak długi czas zwalczał.
Co do Kolomby, na widok człowieka, któremu przysięgła śmiertelną nienawiść, ruchliwa jej twarz przybrała natychmiast złowrogi wyraz. Zbladła; głos jej stał się chrapliwy, rozpoczęty wiersz zamarł na ustach... Ale, niebawem podejmując swą ballatę, ciągnęła z wznowioną gwałtownością:
„Kiedy jastrząb zawodzi lament — wobec opróżnionego gniazda — szpaki bujają dokoła — urągając jego boleści“.
Tutaj, dał się słyszeć zduszony śmiech: byli to dwaj młodzi ludzie, świeżo przybyli, którym się ta przenośnia wydała zapewne zbyt śmiała.
„Jastrząb się obudzi; rozwinie skrzydła — obmyje dziób we krwi! — A ty, Karolu-Baptysto, niechaj twoi przyjaciele — dadzą ci ostatnie pożegnanie. — Łzy ich płynęły dość długo. — Jedynie biedna sierota nie będzie cię opłakiwać. — I czemu miałaby cię opłakiwać? — Usnąłeś syt życia — pośród rodziny — przygotowany aby się zjawić — przed obliczem Wszechmocnego. — Sierota płacze swego ojca, — zaskoczonego przez nikczemnych morderców, — ugodzonego z tyłu; — ojca, którego krew czerwieni się — pod stosem zielonych liści. Ale zebrała jego krew, — tę krew szlachetną i niewinną; rozlała ją na Pietranera, — iżby się stała śmiertelną trucizną. — I Pietranera będzie napiętnowana — dopóki krew zbrodnicza — nie wymaże śladów krwi niewinnej“.
Kończąc te słowa, Kolomba osunęła się na krzesło, ściągnęła zasłonę na twarz, i słychać było jej szlochanie. Kobiety, zapłakane, cisnęły się dokoła improwiza-