Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/107

Ta strona została przepisana.

— Czy pani jesteś cierpiącą? — zapytała podchodząc ku niej z żywością.
— Hałas i gorąco odurzyły mnie — odparła; — wracam do domu, Marku zechciej wytłumaczyć mnie przed gośćmi.
— Nieszczególna myśl przyszła mi do głowy, gdy zaproponowałem państwu abyśmy poszli do fabryki! — zawołał Saverne na którego twarzy wbrew wypowiedzianym wyrazom malowało się zadowolenie. Panno Zuzanno, jutro zanim odjadę pożegnam panią po raz ostatni.
Zuzanna skłoniła się zlekka i odeszła z ojcem. Pomimo widocznych hołdów Jerzego dzień dzisiejszy przykre wywarł na niej wrażenie. Szła smutna i zniechęcona obok pana Jeuffroy, który krytykował postępki pana de Preymont.
— Co on wygaduje! Nie słyszałaś Zuzanno, jakie zdania wygłaszał podczas śniadania? Doprawdy to skandaliczne! Wiemy dobrze w jakim celu okazuje się tak miłosiernym, wszak wybory zbliżają się. Zbyt pochlebnie ocenili jego rozum. Dawno już nie byłem w przędzalni, ale widziałem tam dziś rzeczy, które mi się niepodobały: na przykład po co sprowadził tak wiele i tak kosztownych maszyn? Przez próżność, aby fabryka zyskała rozgłos.
Nieraz, słyszała panna Jeuffroy z ust ojca wyrazy podobne tym z jakimi odezwał się dzisiaj, a mimo to nie zniechęcało jej to do życia i nie zachwiało wiary w to, co na świecie jest dobrem i szlachetnem. W innych okolicznościach byłaby broniła swego kuzyna ponieważ zawsze