Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/11

Ta strona została przepisana.

ale zupełnie ubogą. To małżeństwo wprowadziło go w stosunki pokrewieństwa z wyższą sferą i podnosiło go bardzo w oczach opinii publicznej.
Życie pani Jeuffroy nie upływało zbyt rozkosznie; umarła biedna prawie nagle, z boleścią spoglądając na jedyną córkę. Mąż umieścił natychmiast dziecko w klasztorze arystokratycznym, pomimo próśb siostry swej Konstancyi, starej panny, która koniecznie chciała zatrzymać w domu siostrzenicę. Ojciec nie miał chęci zabierać jej nawet na wakacye do domu, gdyż musiałby zmienić tryb życia i odstępować od nawyknień sknerstwa, które spotęgowało się jeszcze po śmierci żony, ale obawiał się gadaniny ludzkiej i przywoził raz na rok córkę do siebie.
Pan Jeuffroy i dla siostry nie był zbyt uprzejmym w obejściu, bo choć była ona dla niego pożyteczną, ale osoba jej i obejście nie pochlebiały jego próżności. Stara panna mimo to kochała go miłością ślepą, która oddaje wszystko, nic nie żądając wzamian.
Panna Konstancya była szczupła i nizka. Okrągłe oczy, duże o wązkich wargach usta, nos długi, szpiczasty i nieregularne rysy twarzy, w połączeniu z dziwacznym i odwiecznym strojem czyniły ją podobną do karykatury. Włosy, które niegdyś stanowiły jedyną jej ozdobę, dziś były nieokreślonego koloru, stosownie do ilości farby, jakiej użyła. Zprzodu układała je w papiloty, które trzęsły się i poruszały, gdyż panna Konstancya żyła w nieustannym ruchu.