Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/124

Ta strona została przepisana.

Wspomnienie uczuć Jerzego, upokarzało ją teraz do najwyższego stopnia potęgując jeszcze ciężkie strapienie.
— Trzeba z tem raz skończyć — myślała; — rumienię się doprawdy sama przed sobą za moją łatwowierność. Nie darowałabym sobie tego nigdy, gdybym myślała o nim jeszcze teraz, wiedząc, że należy do innej. Ale jaki z niego doskonały aktor, wybornie odgrywał swoją rolę... Jeszcze dziś rano dawał mi do zrozumienia, że mnie kocha... wierzyłam mu!
Tu ogarnęła ją obawa, że zdradziła się wobec Jerzego ze swemi uczuciami; zaczęła więc przypominać sobie szczegółowo każdy wyraz jaki wypowiedziała i rozważała z trwogą, czy aby okazała się tak chłodną i obojętną, jak należało.
Po długim namyśle doszła do przekonania, iż Jerzy z postępowania jej nie mógł wnioskować; że jest kochany.
Uspokoiła się więc cokolwiek i nazajutrz rano napisała list do przełożonej klasztoru w którym się wychowała, zwierzając się jej ze wszystkich wrażeń i obaw, gdyż przyzwyczaiła się odkrywać przed nią tajniki swej duszy.
Odetchnęła swobodniej po napisaniu tego listu, a potem długo jeszcze siedziała w otwartem oknie, gdzie powiew porannego wietrzyka chłodził jej rozpaloną głowę. Zwolna z chaosu panującego w myślach zaczęło się wysnuwać jedno przypuszczenie, a mianowicie, że nie serce miała zranione, ale raczej miłość własną, że jeśli cierpiała to dlatego głównie rozczarowania, jakiego