Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/125

Ta strona została przepisana.

doznała zaufawszy szlachetności ludzkiej, bo przecież zaledwo kilka miesięcy upłynęło od chwili, gdy wierzyła, iż droga życia bywa gładka i równa, że na niej można spotkać prawość i uczciwość, że kłamstwo należy do rzadkich wyjątków i uważane jest powszechnie za rzecz wstrętną i zasługującą na pogardę.
Zuzanna nie była tak słabego charakteru, aby miała długo płakać nad sobą; wrodzony rozsądek powstrzymywał u niej wybuchy nadmiernej tkliwości, a zatem powiedziawszy sobie nauczkę, tak jakgdyby to właśnie w jej postępowaniu było co nagannego, zamknęła okno powtarzając sobie raz jeszcze:
— Nie kocham go, gdyż przestałam go szanować, a cóż warta miłość bez szacunku? Płaczę zaś tylko dlatego, że on mnie oszukał, a ja ponad wszystko brzydzę się kłamstwem.
W kilka dni później Marek otrzymał następujący list od Jerzego:
„Stary mój przyjacielu! Jeśli mówią, że ludzie są głupi, to ja jestem chyba z pomiędzy nich najgłupszy. Łatwo to powiedzieć: zerwę, ale nie łatwo wykonać!... Nie dla mnie marzenia o szczęściu i małżeństwie! To tylko mogę ci powiedzieć, że po raz pierwszy w życiu czuję się prawdziwie nieszczęśliwym.

Twój Jerzy.”