Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/137

Ta strona została przepisana.

— Jego żoną! Ty taka piękna... ależ to niepodobieństwo!... niepodobieństwo!...
— Dajno pokój — przerwał jej pan Jeuffroy. — Proszę cię, moje dziecko, zostaw mnie samnasam z ciotką.
Zaledwie drzwi zamknęły się za Zuzanną pan Jeuffroy począł rozważać korzyści, jakie to małżeństwo mogło zapewnić jego córce.
— Piękny majątek, wysokie stanowisko — mówił tonem przekonania, ale nie przypuszczałem nigdy, aby Preymont miał zamiar się żenić. Najgorszem jest to, że znajdą się tacy, którzy zerwanie Zuzanny z panem Véland będą komentować na swój sposób. Łatwo im będzie przedstawić sprawę w oświetleniu nieprzyjaznem i szarpać naszą dobrą sławę, a moją rozumie się najbardziej.
— Niepodobna, aby to małżeństwo doszło do skutku. Nie powinieneś na to zezwolić, mój bracie, nie możesz przecie poświęcać córki!
— Czy ja chcę, aby ona się poświęcała? Wszak pierwsza zaczęła o tem mówić, a ja przyznaję tylko, że to jest myśl wcale nie głupia i cieszę się, że moja córka posiada bądźcobądź zmysł praktyczny, o którym zwątpiłem już zupełnie. Preymont zajmuje w okolicy stanowisko wyjątkowe, trudno się dziwić, że majątek i imię podobają się młodej dziewczynie.
— Ja zapowiadam, że z mojej strony uczynię wszystko, aby przeszkodzić temu związkowi — zawołała panna Konstancya.
— Zrób mi tę przyjemność i nie mów już nic więcej — odpowiedział pan Jeuffroy. — Jest to