Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/142

Ta strona została przepisana.

Pani de Preymont przygarnęła ją w objęcia. Dzięki potędze macierzyńskiego uczucia, była w tej chwili równie młodą jak Zuzanna przez swoje niedoświadczenie i uważała to za rzecz zupełnie naturalną, aby jej syn był kochany. Gdy wzruszenie dozwoliło jej przemówić, rzekła tylko z prostotą:
— Drogie moje dziecię! Gdybyś wiedziała jaką radością napełniłaś serce starej kobiety — sama uczułabyś się szczęśliwszą. Ty zapewnisz mojemu synowi szczęście, którego tak pragnęłam dla niego, ale i sama przekonasz się także, co to za rozkosz być kochaną przez człowieka, obdarzonego tylu przymiotami serca i umysłu.
Pan de Preymont był w Andermatt, gdy otrzymał list matki. W pierwszej chwili ogarnęła go niepohamowana, szalona radość, ale wkrótce doznał znowu niepokoju i zwątpienia. Długo bolesną staczał z sobą walkę, błądząc nad wartkiemi wodami rzeki Reuss, gdyż chciał zapanować nad uniesieniem namiętności i poradzić się głosu rozsądku.
Gdy wreszcie ochłonął z gwałtownego wzruszenia, napisał do Zuzanny list czuły i namiętny zarazem, w którym dziękując jej za miłość, odrzucał to, co nazywał ofiarą z jej strony.
„Choćbym Cię kochał bardziej jeszcze, droga Zuzanno — pisał — choćby moje serce przepełnione miłością ku tobie, zdolne było do głębszego jeszcze uczucia, nie mógłbym lepiej odczuć szlachetnej twojej ofiary. Ale oddawna nic już nie może powiększyć mego przywiązania do ciebie, niema