Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/150

Ta strona została przepisana.

— Pierwej się o tem przekonałem niż pan — odpowiedział de Preymont takim tonem, że panu Jeuffroy odeszła ochota do dalszych objawów poufałości.
— Cieszy mnie bardzo taki zbieg okoliczności — odezwał się oględniej. — Jest to dla mnie zaszczyt niemały; no, ale przecież jestem i bez tego twoim krewnym.
— Wiem o tem i winszuję panu tego pokrewieństwa — odpowiedział niedbale pan de Preymont.
Małe oczy pana Jeuffroy zamigotały złowrogim gniewem; miał ochotę odpowiedzieć ostro Markowi, ale wiedział, że ten nie ustąpiłby mu tak łatwo. Zresztą chciał skorzystać z przyjaznej chwili i zmniejszyć o ile można posag córki.
— Czy wiesz, że Zuzanna ma tylko pięćdziesiąt tysięcy franków posagu? — zapytał nagle. — Czasy są ciężkie; dochody zmniejszają się z dniem każdym.
— Mało mnie to obchodzi — zakończył pogardliwie pan de Preymont. — Kontrakt ślubny możesz pan ułożyć jak się panu podoba.
— Otóż to mądrze powiedziane! — zawołał z wielkiem zadowoleniem pan Jeuffroy. Wistocie cóż dla ciebie znaczyć mogą pieniądze? Wprawdzie ja dotychczas nie myślałem jeszcze o kontrakcie, ale skoro ty pierwszy rozpocząłeś tę kwestyę, to pomówmy o niej otwarcie. Wszak wszystko należy przewidzieć, nieprawdaż? Przypuśćmy więc, że Zuzanna zostanie wdową bezdzietną, to czy mogłaby się utrzymać biedaczka z procentu