Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/151

Ta strona została przepisana.

od swego posagu? Musiałbym ją zatem wziąć napowrót do swego domu, w razie gdybyś nie okazał się przezornym w tym względzie.
— Uspokój się pan — odpowiedział pan de Preymont tym samym oschłym i wyniosłym tonem, który doprowadzał do rozpaczy pana Jeuffroy — postaram się zabezpieczyć tak los Zuzanny, aby uniknęła niemiłej konieczności wracania pod dach ojcowskiego domu.
Zuzanna tego samego dnia wieczorem napisała znowu obszerny list do przełożonej. Dziwne wrażenie chłodu i obojętności, jakiego doznała rano, zatarło się zupełnie w jej umyśle. Teraz, gdy zastanawiała się nad pełnem zapału poświęceniem swojem, widziała tylko dodatnie strony swej wspaniałomyślnej ofiary.
„Pani — pisała — zaręczyliśmy się dziś rano. Z nas dwojga, zdaje mi się, że ja nazwać się mogę szczęśliwą; bo czyż to nie jest szczęściem stać się dla kogoś pociechą i radością? Nie lękaj się więc pani o mnie. Gdyby pani wiedziała jaka rozkosz przepełnia moje serce skoro myślę, że jedno moje słowo ocaliło od nieszczęścia człowieka tak szlachetnego! Jestem tedy szczęśliwą bo i moje życie opromieni teraz blask nieznanego mi dotąd uczucia.
Wistocie trudnoby określić szczęście pana de Preymont. Spokój, którego nigdy nie zaznał, zagościł teraz w jego duszy, a rozkoszne upojenie w jakiem żyć począł; kazało mu zapomnieć o dawnych bólach i goryczach. Pod wpływem miłości, tego wiekuistego balsamu dusz ludzkich,