Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/154

Ta strona została przepisana.

coraz żywiej zaczynała się niepokoić. Zanadto kochała syna, aby gdy minęła pierwsza chwila uniesienia nie spostrzedz wyrazu smutku i zamyślenia, malującego się na twarzy panny Jeuffroy.
— Marek nie jest kochany — powiedziała sobie w duchu; — Zuzanna nie wygląda na kochającą i szczęśliwą narzeczoną.
Ale pomimo tak widocznych oznak, pani de Preymont starała się oddalić od siebie te złowrogie przypuszczenia.
Marek napisał do Jerzego, aby mu oznajmić o swojem małżeństwie, ale list wysłany za granicę, nie doszedł swego przeznaczenia. Jerzy pisał wprawdzie poprzednio do przyjaciela, że pozostanie czas jakiś w Edymburgu i przesłał zarazem swój adres, lecz potem wyjechał nagle, nie zawiadamiając o miejscu swego pobytu.
— Powinieneś jeszcze raz napisać do Jerzego — rzekła pani de Preymont do syna. — Gdyby był odebrał twój list, byłby ci odpisał z pewnością.
— Muszę jechać teraz na kilka dni do Paryża — odpowiedział Marek. — Może spotkam się tam z Jerzym, w przeciwnym zaś razie, dowiem się od kogoś z naszych wspólnych przyjaciół o dokładnym jego adresie.
Przed wyjazdem Preymont wraz z panem Jeuffroy oznaczył datę ślubu. Zuzanna z trwogą teraz zapatrywała się na konieczność spełnienia tej ofiary, ale musiała uledz naleganiom Marka.
Nazajutrz po wyjeździe syna, pani de Preymont odebrała list od Jerzego. W pierwszej