Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/16

Ta strona została przepisana.

minającym odwieczną modę, podlewała kwiaty, znajdujące się koło warzyw.
Ale ponieważ polewaczka zepsuła się i panna Konstancya powiedziała, że wtedy dopiero sprawi nową, jeśli zbiór wina okaże się pomyślny, polewała zatem zapomocą starego półmiska, roztłuczonego na duże części, czerpiąc wodę z małego wodozbioru.
Fanszetka chodziła za nią z pończochą w ręku i prawiła kazanie. Mówiła, że nocy dzisieszej miała sen straszliwy: oto widziała swą panią w otoczeniu złych duchów. Czyż sen taki nie był przepowiednią?
Panna Konstancya słuchała jej z roztargnieniem i dopiero uwagę jej zwróciły następujące słowa Fanszetki:
— Niech pani mówi co chce, ale ja wiem, że dla panny Zuzanny nie jest to wcale przyjemną rzeczą mieć ciotkę, która jej niemal zastępuje matkę, a która nie chodzi do spowiedzi. Gdy panienka przyjeżdża do ojca, zostaje wtedy pod opieką ciotki i stosuje się do jej rad; a ładne to rady, skoro ludzie wyobrażają sobie, że pani nie wierzy w Boga; bo wszakże nie ma pani wypisanego na twarzy, że się pani chce spowiadać przed śmiercią. Niejeden może myśleć, że panna Zuzanna ma takiesame przekonania, a gdybym ja była mężczyzną, nie ożeniłabym się nigdy z panną, która nie ma zasad religii.
Panna Konstancya upuściła w wodę półmisek i, zwracając się do Fanszetki, rzekła zmienionym głosem: