Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/160

Ta strona została przepisana.

— Zapóźno — podjęła Zuzanna przejęta obawą żeby Jerzy nie zwątpił o prawdziwości jej uczuć. Doprawdy mogłabym mniemać, że masz pan zamiar ubliżenia mi.
— Niech te słowa będą ubliżające czy nawet uwłaczające — jak pani nazwać się podoba — odpowiedział Jerzy — ale to przecież jest jasnem, że człowiek, który nie jest ani kaleką, ani złym, ani głupim mógł pani zwrócić na siebie uwagę pani. Gdyby nie ta fatalna okoliczność... Czy pani go kochasz? — dodał z niedowierzającym uśmiechem.
— Podobne pytanie jest dla mnie zniewagą! — odpowiedziała młoda dziewczyna z oczami błyszczącemi gniewem.
Chciała się oddalić, lecz Jerzy przejęty rozpaczą i namiętnem uniesieniem, nie myśląc o tem, że ją, może znieważyć i dotknąć jej dumę, uchwycił jej ręce i zawołał z zapałem:
— Może się pani pogniewać na mnie, może mnie pani nawet nazwać nędznikiem, ale mnie nic nie powstrzyma od tego abym pani nie miał wyznać jak wielką czuję dla niej miłość! Pokochałem panią od pierwszego wejrzenia a pamięć o niej ani na chwilę nie zatarła się w mojem sercu. Gdybyś pani wiedziała kim jesteś dla mnie! Jesteś pięknością co zachwyca oczy, tą jedyną umiłowaną, która miała być i szczęściem i dumą mego domowego ogniska! Jednem słowem jesteś tą którą ukochałem nad życie!...
Zuzanna napróżno usiłowała uwolnić rękę z jego uścisku napróżno chciała uciec, aby przer-