Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/178

Ta strona została przepisana.

— List ten przesłano mojej matce — odpowiedział sucho.
Zuzanna zdawała się być blizką omdlenia; wszystkie przedmioty wirowały przed jej wzrokiem; aby nie upaść wsparła się na poręczy krzesła.
— Jakież to nadużycie zaufania! — szepnęła stłumionym głosem.
— Nadużycie zaufania! — powtórzył cierpko. — Cóż znowu? Ta kobieta nie chciała tylko abyś była nieszczęśliwa wychodząc zamąż za człowieka, któremu przez pomyłkę przyrzekałaś miłość. Rozumowanie jej jest zupełnie logiczne.
Wyraz twarzy pana de Preymont przestraszył Zuzannę, która ochłonęła już nieco z pierwszego wrażenia, ale jeszcze nie mogła zdobyć się na słowa i czekała z obawą na to co Marek dalej mówić będzie.
A on stał przed nią oddychając z trudnością i szukając słów, jakiemi mógłby przemówić.
— Ten list... ten okropny list — zaczął wreszcie. — Nie, nie to chciałem powiedzieć... Co się tu stało? Co on ci powiedział? Chcę wiedzieć wszystko z ust twoich.
— Powiedział, że mnie kocha — odpowiedziała cicho i z wysiłkiem — ale nie wiedział, że jestem narzeczoną.
— A cóż to za przeszkoda dla niego! — zawołał z uniesieniem pan Preymont. Nie jestem dzieckiem abym mógł uwierzyć w to, że nie powiedział ci nic więcej! Zapewne skoro cię oczarował urokiem słów swoich, które ci się wydawały tak