Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/18

Ta strona została przepisana.

Fanszetka zaczerwieniła się z radości i z wielkiego wzruszenia upuściła na ziemię filiżankę kawy ze śmietanką, którą nalała przed chwilą.
— Przepadło śniadanie — rzekła, — ale doprawdy byłam tak zdziwiona! A właśnie wczoraj zapaliłam świecę przed obrazem patronki pani... I jak prędko mnie wysłuchała!
— No, teraz nikt już nie powie, że ja przeszkadzam Zuzannie do zamążpójścia, ja jej nie odstraszę konkurenta!— zawołała wesoło panna Konstancya. — Wiem ja o takich, którzy nie będą długo zwlekali z oświadczynami, to też mam nadzieję, że Zuzia pójdzie zamąż świetnie, gdyż jest piękna jak anioł!
Fanszetka wysłuchała tych słów z oburzeniem.
— O! jeśli dlatego chodziła pani do spowiedzi, to piękne nawrócenie, niema o czem mówić!
— Jakto? jeszcze nie jesteś zadowolona! — zawołała z podziwieniem panna Konstancya. Czegóż ty chcesz więcej odemnie? Czyżbyś była surowszą od naszego proboszcza, który obiecał mi rozgrzeszenie, jeśli będę i nadal przychodzić do spowiedzi?
Fanszetka zamyśliła się, a po chwili rzekła:
— Zresztą Bóg wie, co robi?
Poczem zabrała się do sprzątnięcia śladów wylanej kawy, odmawiając pocichu nowennę na intencyą zbawienia swej pani.
Panna Konstancya niezdolna była do zbyt głębokich badań. Czuła się zadowoloną i spokoj-