Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/19

Ta strona została przepisana.

ną w swojem sumieniu i myślała teraz już tylko o szczęściu i przyszłości swej siostrzenicy.
Ojciec tymczasem myślał naseryo o przyszłości córki, gdyż nieraz mówił o tem, że nie należy do liczby tych egoistów, którzy dzieci kochają dla siebie i chcą, aby więdły pod rodzicielskim dachem. Rzeczywiście pragnął szczerze jaknajprędzej wydać córkę zamąż, gdyż uważał ją jako drogocenny przedmiot, który, pochlebiając jego próżności, przysparzał mu jednak w domu niemało kłopotu. Jeżeli kochał Zuzannę, to kochał ją na swój odrębny sposób, tak że trudno się było tego domyśleć; nie umiał odgadnąć sercem tego, czego nie pojmował rozumem, i nie potrafił uczynić najmniejszej ofiary dla uprzyjemnienia jej życia.
Lękał się, aby w czemkolwiek nie był zmuszony zmienić zwykłego, trybu życia. Raziły go pojęcia córki, zupełnie odrębne od jego własnych pojęć, i nieraz zdawało mu się, że jest w położeniu kury, która wyhodowała kaczę.
Pan Jeuffroy uchodził za człowieka bardzo bogatego, chociaż więc obiecywał za córką niewielki posag, konkurentów zjawiło się kilku. Ale panna Zuzanna odprawiła ich z kwitkiem, ku wielkiemu niezadowoleniu ojca, który przekonał się, że stanowczy charakter córki niepodda się jego wpływowi.
Lecz okoliczności zdawały się sprzyjać zamiarom ojca, gdyż jeden z młodych ludzi podobał się Zuzannie, która wyszła z klasztoru już jako narzeczona.