Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/199

Ta strona została przepisana.

— Ujął za pióro i następujący list przesłał swojej niegdyś narzeczonej:
„Czy to ja Zuzanno powinienem cię pocieszać? Czy ja powinienem dozwolić ci używać szczęścia, od którego się uchylasz przez poczucie delikatności? Bądź szczęśliwą! Okoliczności więcej zawiniły niż ty sama. Z czasem musisz pójść za popędem twego serca, pocóż ja mam oddalać od ciebie tę radość? Jeśli życie, które uważasz za dobrodziejstwo, nęci cię ku sobie niewahaj się z przyjęciem szczęścia, owszem podnieś do ust tę czarę, bo wierzaj mi, iż bywa ona niekiedy tak nie trwałą i kruchą, że trzymana w ręku łatwo rozprysnąć się może. Nie myśl o moim smutku; najgorsze już minęło...
Wśród całego ogromu stworzenia ja i ty zajmujemy nie więcej miejsca niż roślinki. Nie chciałbym abyś cierpiała Zuzanno! Są mędrcy, którzy wpatrzeni w tłum ludzki zapominają o własnej egzystencyi i z dobrotliwym uśmiechem spoglądają na namiętności i pragnienia ludzkie. Ja wprawdzie nie dorównywam tym uprzywilejowanym, ale mam także litość i współczucie i w tych uczuciach zaczerpnąłem tyle odwagi, iż mogę pragnąć twego szczęścia. Po raz ostatni wyjawiam przed tobą szczerze moje myśli sądzę, że to będzie korzystne dla ciebie a mnie przyniesie Może cię zadziwią, lecz dla mnie są one siłą i podnietą do dobrego. Przez chwilę byłaś moją radością i szczęściem; przebaczam ci ty niegdyś ukochana moja! Przyjaciel, który dziecięciem pias-