Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/200

Ta strona została przepisana.

tował cię w objęciach, przesyła te ostatnie słowa serdecznego pozdrowienia.

Marek de Preymont.”

Zuzanna uspokoiła się bardzo po odebraniu tego listu; a w dwa miesiące później oddała swą rękę Jerzemu i wyjechała nazawsze z tych okolic. Wtedy pani de Preymont napisała do Marka wzywając go do powrotu.
„Gdy dziś rano wracałam z kościoła — były słowa listu — robotnicy, kobiety i dzieci otoczyły mnie pytając kiedy powrócisz? Oni cię kochają i wyglądają twego powrotu, a teraz drogi synu możesz już powrócić. Pokolenia mijają, zmieniają się pojęcia, ale boleść pozostaje zawsze jedna i ta sama i ona nigdy uszlachetniać człowieka nieprzestaje. Ja wierzę, że wszystkie nasze łzy są policzone i że życie nasze jest tylko przedsionkiem innego żywota. Mam nadzieję, że i ty się przekonasz, iż twoje uczucia względem ludzkości są taką właśnie kroplą z Bozkiego źródła, którego w tej chwili nie uznajesz może jeszcze. Uśmiechniesz się zapewne czytając te filozoficzne uwagi starej kobiety, ale wiesz gdzie je czerpałam. Bądź zdrów mój synu; nie widziałam cię już dawno, ale cóż ja mogę dla ciebie; mogę tylko cię kochać i cierpieć razem z tobą!”
Marek upuścił z ręki list matki i zamyślił się głęboko. Zdawało mu się, że łagodny, wonny wietrzyk orzeźwia spaloną jego duszę, a w oddali jakby zpośród gęstych tumanów mgły ukazuje mu się światełko wiary.

KONIEC.