Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/24

Ta strona została przepisana.

oddalało go zawsze od ludzi i świata; wiem dobrze, że nie lubi ukazywać się publicznie.
— No, to widocznie zmienił zdanie — dodał pan Jeuffroy, wstając, — bo przecież nikt nie wyrzucałby na darmo tak wiele pieniędzy.
Zuzanna, zdziwiona do najwyższego stopnia, nie odpowiedziała nic i wyszła do ogrodu, myśląc z westchnieniem ulgi o tem, że nazajutrz jej narzeczony, którego zdobiła we własne przymioty, spędzi z nią dzień cały.
— Moje drogie dziecię, moja kochana Zuziu — zaczęła ciotka, biorąc ją za rękę, — doznałaś przykrości i to zpowodu nieuwagi swego ojca. Wiesz, że w sobotę podają zwykle tylko rosół i mięso, lecz ojciec zapomniał, że po dniu, w którym się utrudziłaś, powinien kazać przyrządzić dla ciebie lepszy obiad. Chodź do mnie, mam tam jeszcze ciasteczka, które ci tak smakowały przed trzema tygodniami.
— Miałabym być niezadowolona dlatego, że zjadłam gorszy obiad? — odpowiedziała, śmiejąc się, Zuzanna. — Czy uważasz mnie za dziecko, moja ciotko? Ale jeśli sobie życzysz, pójdę do ciebie na te świeże ciasteczka i zarazem przywitam się z Fanszetką.
Fanszetka zajęta była kopaniem w ogrodzie.
— Dlaczegóż przyglądasz mi się z taką nieufnością? — zapytała wesoło Zuzanna.
— O, panienko, dyabeł jest taki przebiegły, że ja się zawsze trochę lękam o panienkę.
— Dlaczego?... doprawdy nie rozumiem cię...