Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/38

Ta strona została przepisana.

człowieka, który ją kocha, a chociaż to małżeństwo nie jest jeszcze takiem, jakiego dla niej pragnęłam, jest nadzieja, że zdoła zapewnić jej szczęście.
— Bezwątpienia! Gdyby były jakiekolwiek pod tym względem obawy, bylibyśmy się wdali przecież w tę sprawę. Ale nie możesz zaprzeczyć tego, moja matko — dodał z rozdrażnieniem, — że przez ten związek Zuzanna nie wyjdzie z otoczenia, które poniekąd nie jest dla niej odpowiednie zpowodu wykształcenia, jakie rozwinęło jej wrodzone zdolności. Nie znam osobiście pana Véland, ale się obawiam, czy nić jest trochę szorstki i czy nie zapatruje się na ten związek, jak na dobry interes pieniężny. Jednakże jeśli ją kocha prawdziwie, a jakżeby miał jej nie kochać? wiele czasu upłynie, zanim Zuzanna dostrzeże smutną prawdę, a wtedy będą już dzieci, które jej wynagrodzą doznane rozczarowanie. Zresztą charakter jej nie rozwinie się tak, jak mógłby się rozwinąć w odpowiednich warunkach bytu, gdyż jest zbyt młoda, aby nie miała ulegać wpływom otoczenia. Nie wiem, czy Véland zna dobrze jej usposobienie, ale ona jest czarująca, gdy potęguje jego przymioty, a czyni to z zapałem i wdziękiem nieporównanym.
Preymont zapomniał o obecności matki i mówił jakby sam do siebie. Matka słuchała go ze ściśniętem sercem. Gdy chodziło o jej syna, nie umiała wydać bezstronnego sądu, zdawało jej się bowiem, że jego rozum i energia powinny zacierać niedostatki powierzchowności i pozwolić mu