Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/48

Ta strona została przepisana.

przyznać teraz w duchu, że woli iż wychodzi za zwykłego śmiertelnika, gdyż milej jest, gdy można nie kryć swej miłości dla osób ukochanych.
Gdy notaryusz rozpoczął czytanie kontraktu, Zuzanna, tłumiąc westchnienia wywołane znudzeniem, zwróciła się w stronę ogrodu i puściła wolny bieg myślom, które dziś były bezwątpienia rozkoszne.
Tego roku ciepła nastały późno, lecz uderzyły tak gwałtownie, że roślinność rozwijała się niesłychanie szybko. Wszystko zdawało się poruszać i oddychać, dążąc do jakiegoś tajemniczego celu. Listki drżały z upojenia pod wonnym, pieszczotliwym wiatru powiewem; delikatny puszek, spadający z topoli, unosił się kapryśnie w powietrzu i zasypywał ścieżki ogrodowe niby śniegiem powiewnym. Płatki kwiatowe wpadały nawet przez okno do pokoju, muskając twarz młodej dziewczyny, chociaż nie zdołały wyrwać jej z zamyślenia.
Preymont, stojąc o kilka kroków od niej, podziwiał także piękność przyrody, która wdziękiem swoim przyodziewała nawet stare cisy, ale podziwiał z uczuciem zupełnie odrębnem. W duszy jego budził się gniew przeciwko temu, co się nazywa życiem i radością. Wiedział, że w innych okolicznościach mógłby być kochany przez tę czarującą kobietę i złożyć w jej dłonie skarby serca, spragnionego miłości.
Ale być u wrót raju i nie módz się dostać do niego, to męczarnia nie do opisania!