Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/52

Ta strona została przepisana.

nie i o zmartwieniu, jakiego doznałaby z tego powodu, Zmień prędko cyfry.
— Nic nie zmienię — odpowiedział pan Jeuffroy, tupiąc nogą. — Nie wiem dlaczego moja córka i mój zięć nie mogliby mieć również, jak ja niektórych papierów procentowych, które mają mniejszą wartość, Véland kocha Zuzannę, albo jej nie kocha, mała więc sumka nie powinna tu wchodzić w rachubę.
— Ależ on może ją kochać i dbać o posag — odpowiedziała z rozpaczą panna Konstancya. — Mój bracie, pomyśl o Zuzannie i zrób już tę ofiarę.
— Ofiirę, ofiarę? babskie gadanie! — odparł pan Jeuffroy, którego małe oczy zabłysły gniewem. — Czy sam mam zostać na barłogu dlatego, że Zuzanna jest moją córką? Nie, nie zmienię w niczem raz powziętego postanowienia.
Skąpstwo w tej chwili zwyciężyło nawet próżność i wiele innych względów, które go nakłaniały do prędkiego wydania córki zamąż. Niemałą rolę odgrywały także upór i nadzieja, że siostra wspaniałomyślnie załagodzi sprawę, dodając żądaną przez pana młodego sumę z własnych swoich funduszów.
Wistocie panna Konstancya nie namyślała się długo. Suma, która stała się powodem sprzeczki, stanowiła połowę kapitału starej panny, który corok powiększała z oszczędności, ale nie wahała się poświęcić pieniędzy, gdy szło o szczęście Zuzanny.