Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/76

Ta strona została przepisana.

Chcąc się wyrazić w sposób bardziej delikatny, wybrał trochę krętą ścieżkę i ujmując ręce kuzynki, rzekł spokojnie:
— Zdaje mi się, kochana Zuzanno, że przesadzasz doniosłość próby, na jaką byłaś wystawiona. Nie uważaj wszystkiego za stracone, gdyż to, co fale zabierają w przejściu, natura przywraca nam znowu po jakimś czasie. Obawiam się, że posuwasz swoje uczucia do ostateczności, jak to, zazwyczaj czynią młodzi, gdy spotka ich pierwszy zawód. Nie powinnaś czuć wstrętu do wszystkich ludzi za to, że jeden zdradził twoje zaufanie. Bezwątpienia Véland postąpił nieoględnie, gdyż powinien był przeczytać kontrakt ślubny wcześniej i poczynić uwagi panu Jeuffroy, który przecież nie chciał podejść go zdradą. Tym sposobem byłby uniknął nieporozumienia, które wszystkich zaprowadziło zadaleko.
Marek dostrzegł, że Zuzanna słuchała go z taką uwagą, iż niemal powstrzymywała oddech żeby nie stracić ani jednego słówka. Wreszcie westchnienie ulgi wyrwało jej się z piersi, gdyż słuchając mowy kuzyna, doszła do przekonania, że Marek nie wierzył w winę pana Jeuffroy.
Preymont widział, że osiągnął cel upragniony i że zdołał oswobodzić ją od dręczącej myśli, od której wszystkie inne wydadzą jej się lżejszemi do zniesienia.
— Śmiałaś się, gdy cię upewniałem, że cię znam dobrze — podjął z uśmiechem Marek, — a jednak sądzę, że będziesz odważna nawet wtedy,