Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/92

Ta strona została przepisana.

tak lekka i ruchliwa jak jego umysł i swobodnie przerzucała się z jednego przedmiotu na drugi, nie zgłębiając go i nie zastanawiając się nad nim długo.
W oczach Zuzanny usposobienie Jerzego miało nietylko urok młodości, ale zarazem powab rzeczy nieznanej. Przejęta jeszcze smutkiem Zuzanna rozpogadzała się stopniowo pod wpływem swobodnej wesołości Jerzego, która udzielała jej się mimowoli.
Wkrótce nadszedł i pan Jeuffroy i zaczął się przyglądać pracy Jerzego.
— Wiem, że talent pański przynosi panu dobre dochody — rzekł do Saverne’a.
— Tak niezłe — odparł tenże niedbale.
— To wielkie szczęście dla pana! — odezwała się panna Konstancya — przynajmniej możesz pan robić oszczędności.
— Oszczędności! — podchwycił Saverne. — Cóż znowu! Na cóż zdałyby się pieniądze, gdyby nie można rozrzucać ich na wszystkie strony?
Panna Konstancya spojrzała z pomięszaniem na brata a potem na siostrzenicę, jakgdyby chciała ją bronić przed nowem niebezpieczeństwem. Pan Jeuffroy nie zrozumiał ile było przesady w słowach Jerzego, rzekł więc z politowaniem:
— Dziwne zasady wpojono w pana!
— Nie ja sam wyrobiłem je w sobie i twierdzę, że one są jaknajlepsze. Nie zważać na nic zadawalniać swoje fantazye kapryśne, jak te ładne małe i błękitne muszki, które unoszą się koło nas w powietrzu; wydawać bez liczenia, nieraz