Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/94

Ta strona została przepisana.

Wymówki, jakie pan Jeuffroy czynił jej z powodu zerwanego małżeństwa, zatruwały jej życie. Lecz była zbyt dumna, aby miała się skarżyć a nadewszystko chciała pokazać, że rana zadana przez pana Véland zabliźniła się zupełnie w jej sercu.
Pan de Preymont obdarzony w wysokim stopniu darem spostrzegawczym, właściwym ludziom, którzy wiele cierpieli, odgadywał smutek i przykrości na jakie Zuzanna bywała narażona i starał się oddziaływać na nią w sposób łagodny i kojący.
Chcąc pocieszyć pannę Jeuffroy Marek pozbył się zwykłej swej obojętności, starał się zbijać powierzchowny sąd Jerzego. Śmiałe poglądy Marka podobały się Zuzannie, której bystry umysł obejmował dalekie horyzonty.
Ale pomimo przyjaźni i wzrastającego zaufania, jakiem obdarzała pana de Preymont, Zuzanna ani razu nie potępiła Jerzego. Przyznawała otwarcie sama przed sobą, że słuszność i wyższość umysłowa były zawsze po stronie jej kuzyna, ale porywczy sąd zmienność zdania a nawet wady Jerzego wydawały jej się zachwycającemu.
— Wiesz mój drogi, że trzeba przyjechać aż tu, aby nauczyć się myśleć logicznie — rzekł raz Jerzy śmiejąc się. Niech mnie porwie dyabeł, o którym tak często wspomina Fanszetka, jeżeli ja cię nie podziwiam; byłby z ciebie wspaniały mówca! Doprawdy, szkoda, że żyjesz na takim partykularzu, dla ciebie potrzebaby szerszej areny działania.