Ta strona została uwierzytelniona.
Tego wieczoru dzwonek u drzwi wejściowych zaczął terkotać przeraźliwie, jak na alarm.
Drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie i wbiegła przez nie najpierw kucharka a za nią dwie sąsiadki.
— Kozaki! — krzyczała kucharka, przysiadając za każdem głośniejszem naciśnięciem dzwonka. — Kozaki!
Obiegły pokój, wypadły z powrotem i zaczęły zatarasowywać drzwi od kuchni.
Dzwonek u wejścia terkotał ciągle.
Rozmyśliły się widać, — wleciały z powrotem.
— Nie otwierać, moja pani! Ja mówię, nie otwierać! — krzyczała jedna.
Rozsądniejsza przekładała:
— Ta cóż, moja pani, nie otwierać? — Gorzej, jak drzwi wywalą, abo jeszcze postrzelą.
Kucharka jęczała.