Generał już prosił gościa do pokoju i sadowił w najwygodniejszym, starym, krytym skórą fotelu dziada. Obok przystawił stoliczek z zakąską.
Gość gładził swoje długie, strączkowate włosy i przedstawiał generałowi plan, mający na celu „przywrócenie rodzimego prawosławia temu rdzennie rosyjskiemu krajowi“.
Prosił o poparcie władz wojskowych, użyczenie siły zbrojnej dal wypadków opornych...
Generał godził się, potakiwał. Wymieniono wzajemne grzeczności.
Wreszcie rozmowa zeszła na tematy prywatne i generał zaczął uskarżać się na „nieszczęśliwość“ swego mieszkania:
— Prosto złe się sprzeciwia — mówił. — Co robić, ojcze?
— Ikonę by prawosławną powiesić — poradził nieopatrznie gość.
Nieopatrznie, bo tu cierpliwość nasza wyczerpała się i cała pasya na tych zaborców, kłamców i krzywdzicieli wybuchła.
Rosyjski kraj! Prawosławna ikona! Tu!?
Fotel dziada z całem samopoświęceniem wywichnął sobie