Ta strona została uwierzytelniona.
Słyszę lepiej. Tabory musiały już przejechać, bo łoskot i krzyki oddalają się. Konie przy nas szarpią się, tupią. Griszka klnie. Strzały wciąż dalsze grzmią.
Mijają chwile długie, jak lata.
Co będzie? Jaki los przyjdzie tu po nas za chwilę? Co się stanie?
Tupot licznych zbliżających się kroków.
— Sdajuś! — krzyczy Griszka.
Uszy aż się stulają przed tem, co mają usłyszeć. Jakież to będą słowa?
Ktoś mówi:
— Konie byś trzymał, durniu, bo się pokaleczą!
— Swoi!