Strona:PL Bronisława Ostrowska - Bohaterski miś.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.

choć trochę dodawać ducha Zosi, co siedziała nastroszona jak ptak, pod surowem spojrzeniem nowej opiekunki.
Nie szło nam jednak obojgu z wesołością. Nawet świadomość jazdy nie zdołała pocieszyć mnie tym razem. Przyszłość przedstawiała się zbyt ponuro.

Niedaleko już Stanisławowa do przedziału, którym jechaliśmy, z brzękiem ostróg i szabli wszedł młody oficer.
Coś jak sympatyczna iskierka przebiegło po mnie nagłem przeczuciem — swój!
Czemu? Skąd? Tutaj! A jednak... Mundur ułański, biały orzełek. Tak. Wyraźnie.
Więc oni tu — a tamci... Nagły, krótki błysk przerażenia.
Lecz oto przypominają się długie rozmowy papierów na wozie Dziadka. Budzi się dawna pewność serdeczna z pierwszej chwili wojny:
— „Przeciw wszystkim trzem!“
I postanowienie rozumu niezłomne:
— „Z każdym, byle o Polskę!“
Dobrze jest. Dobrze, że są tu i tam. I ci i tamci wrogów mają przed sobą. I ci i tamci za sobą mają wrogów, a ponad sobą jedyny wszędzie i zawsze cel — Polskę.
— Daj wam Boże!
Młody ułan usiadł koło Zosi. Po krótkiej chwili był już z nami w przyjaźni. Nawet surowa twarz siestricy rozpogodziła się na widok tego młodego uśmiechu, co błyskał mu pod wąsami przy figlch z dzieckiem.
W pewnym momencie dojrzał napis na mojej obróżce. Zdumiał się, potem westchnął: