Strona:PL Bronisława Ostrowska - Bohaterski miś.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.




Pierwszy to raz brałem udział w ataku.
Wprawdzie zawinięcie płaszcza zasłaniało mi nieco widok bezpośredni, ależ i koniom w powozowej uprzęży nakładają przecie klapy na oczy, aby się nie płoszyły patrzeniem w bok. Była to zbyteczna wobec mnie ostrożność, rasa bowiem nasza nie należy do tchórzliwych, ale też przyznać muszę, że było czego się płoszyć.
Trzykrotnie szarżowaliśmy austryacko-niemiecką armię. Mieliśmy rozkaz osłaniania do końca odwrotu tych samych rozprzężonych pułków rosyjskich, przeciwko którym wczoraj jeszcze broniło się miasta.
— A więc wszędzie to samo! — myślałem. — Wszędzie i zawsze!
Wielka jedność polska błysnęła mi, jako rozjaśniająca błyskawica, pośród chaosu strzałów, świstu wichru, piekła impetu walki.
Takie chwile, jak ta, nauczyły mię losów polskich więcej, aniżeli wszystkie niegdyś gawędy i lekcye historyi.
Ale była to straszna nauka.
Pędziliśmy jak wicher. Czułem jak wszystko łamie się przed nami — przeszkód niema.
Tylko co chwila przeraźliwie spokojny głos komendy: — Szlusuj!
To trzeba ściskać szeregi, które wyszczerbia — śmierć.
Kiedy po trzecim ataku przyszedł ostatecznie rozkaz odwrotu, pułk był zdziesiątkowany.