Ta strona została uwierzytelniona.
Obcy ludzie w szarych hełmach obstąpili nasz automobil.
Obcy język brzęczy ciężkim, natrętnym żartem.
Sieroctwo. Złość. Bezradność.
Brrr!
Ale żaden prawowity Miś nie zostaje długo w przygnębieniu. Zresztą mam obowiązki.
Mój przyjaciel samochód, zbyt oszołomiony okropnością losu, postanowił się zepsuć. Od godziny już nie odpowiadał na wszystkie majstrowania i próby puszczenia go w ruch. Dręczony motor odsapywał tylko, potem wstrząsał się gorączkowym szlochem — i milkł.
Była to jednak taktyka niebezpieczna.
— Jeżeli uznają maszynę za beznadziejnie zepsutą, — tłómaczyłem, — gotowi zostawić nas, na Bóg wie jak długo, w jakichś składach, — a wtedy co?
Lepiej przeciwnie, wykazać całą sprawność, żeby jak