— Was ist das? — „Mis Niedzwiedzki“? — zdziwił się napisem.
Prusak popatrzył.
— Do dyabła! Polski niedźwiedź! Ależ zabawna bestya!
Przygniótł mię ręką. Mruknąłem groźnie, krótko.
Roześmieli się obaj.
— Kolossal! — zachwycał się artylerzysta, zmuszając mię do wydawania coraz nowych odgłosów. — Umarłego by rozśmieszył!
— Jak ci się tak podoba to go weź — zaofiarował prusak.
— Co mi po nim?
— Weźmiesz go z sobą na balon.
— Chybaby zrobić z niego jaki użytek — namyślał się chwilę — przymocować mu do obróżki kompas albo mapę. Bo tak... Nie warto.
— Zrobisz, jak zechcesz. Mnie i tak tu nic po nim. Wstyd nawet z takiem głupstwem się wozić.
— Zgoda. Dziękuję. Potem odeślę go siostrzeńcem do domu.
Masz tobie los!
Ledwie zdołałem powstrzymać mego przyjaciela od nagłego zahamowania motoru w trakcie tej rozmowy. Na cóżby się to przydało!