W kilka dni później z umocowanym u obróżki kompasem i przywiązaną na tasiemkach dużą, złożoną, podklejoną mapą, znalazłem się wraz z moim posiadaczem w łódce obserwacyjnego balonu.
Całe szeregi takich balonów kołysały się wzdłuż frontu na wysokich linach. Niebo było pogodne. Pełnia lata.
Nastrojony byłem uroczyście i ponuro: Taka chwila! taka rozkoszna chwila — z kim?! Podczas kiedy oficer odbierał ostatnie instrukcye, ja rozglądałem się i zaznajamiałem z otoczeniem.
Nad głową kołysała się nam olbrzymia, a dziwnie bezradna masa balonu. Łódka, otwarta zewsząd, miała kształt pierścienia z otworem w podłodze.
W pewnej chwili przez otwór ten zobaczyłem, że ziemia zaczyna się pod nami zapadać. Zabrakło mi tchu. Co za dziwo! Stoimy przecie. A jednak wszystko z piorunującą szybkością jedzie wdół.
Widnokrąg rozszerza się pod nami i zmienia do niepoznania.
Ziemia ma teraz kształt wklęsły, jak wielka, okrągła, zielona miska. Czarne rysy krają ją, jak pęknięcia. Błękitna wstęga Marny błyszczy w słońcu.
Z dwóch stron długą, jak okiem dojrzeć, linią wybuchają co chwila błękitnawe dymki.
Drobne mróweczki uwijają się dokoła.
Widok jest tak dziwny i piękny, że nie mogę przyjść do siebie ze zdumienia.
Mój oficer ze słuchawką na uszach, z lunetą przed sobą, bada teren.
Strona:PL Bronisława Ostrowska - Bohaterski miś.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.