Ta strona została uwierzytelniona.
cerek, który wciągał mię ongiś na listę chrześniaków pułku, powiewając tryumfalnie nad głową zaklejoną kopertą.
— Panowie! — wołał. — Korespondencya naszego niedźwiedzia! Mis-Nied-wied-ki ma list od marraine‘y z Paryża.
— Co pleciesz?
— Patrzcie sami: Mis Niedzwiedzki — régiment etc., etc. Kto otworzy?
— Jego opiekun. André, jesteście?
Oficer, który odebrał mię niegdyś czarnym w okopie, umieszcza mię teraz uroczyście na środku stołu i z powagą mistrza ceremonii otwiera kopertę.
Wszyscy pękają ze śmiechu.
Czyta:
„Kochany Chrześniaku, panie Mis Niedzwiedzki! Jestem szczęśliwa i dumna, że los wybrał mnie właśnie na chrzestną matkę pana, — francuskiego żołnierza i syna bohaterskiego narodu. Znam zacną rodzinę polską pańskiego nazwiska. Są rodem ze Lwowa i syn ich jest lotnikiem. Czy to nie krewni pana?
„Wdzięczna będę za słowo odpowiedzi, a tymczasem pozwalam sobie przesłać Panu trochę przydatnych na froncie drobiazgów, a przedewszystkiem najlepsze życzenia i wyrazy gorącej sympatyi dla Pana i dla jego nieszczęśliwej Ojczyzny. Laura d‘Antin. Paryż.“
„Wdzięczna będę za słowo odpowiedzi, a tymczasem pozwalam sobie przesłać Panu trochę przydatnych na froncie drobiazgów, a przedewszystkiem najlepsze życzenia i wyrazy gorącej sympatyi dla Pana i dla jego nieszczęśliwej Ojczyzny. Laura d‘Antin. Paryż.“