Ta strona została uwierzytelniona.
Nie doleciał z żywota otchłani,
Z szarych bagien ludzkich krzywd i mąk
Do tej jasnej i słonecznej Pani
Na jutrznianych firmamentów krąg.
Aż mi z piersi dusza się wyrwała
Na gościńce lazurowych dróg,
Kędy mieszka ona Pani biała,
Pieśń wszechświata, jego sen i Bóg.
Z trosk codziennych wzbiła się obręczy,
Rozerwała własnej piersi cieśń,
I przed Panią oną białą klęczy,
Aż ją zaklnie ona Pani — w pieśń.