Strona:PL Bronisława Ostrowska - Opale.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

A weśrednia szła z nią: oczy żarem jej skrzą,
Nie zbierała z pastuchem pajęczyn,
Myśli jeno o dniu swych zaręczyn,
Myśli jeno o dniu swych zaręczyn.

A najmłodszej to wkrąg u korali i wstąg
Nitki lśnią, jak haft słońca bogaty;
I tak wraca świecąca do chaty,
I tak wraca świecąca do chaty!

Pan przyjechał na dwór, do rodziców trzech cór,
A że młodsza najpiękniej rozkwita,
Więc się do niej obraca i pyta,
Więc się do niej obraca i pyta.

Takaś piękna, jak cud, słońcem świecisz od wrót,
Czyś pajęczyn zebrała już wiele,
Czy nam kraśna zagrają w kościele?
Czy nam kraśna zagrają w kościele?

A ta oczy w dal śle, ani słuchać go chce;
Miałam z blizka to słońce złocone,
Schowaj panie twą złotą koronę!
Schowaj panie twą złotą koronę...

Więc przed średnią pan wstał, złoty pierścień jej dał:
Ty mi będziesz kochanką i żoną,
Kraśna dziewko, już tak ci sądzono,
Kraśna dziewko — już tak ci sądzono.