Strona:PL Bronisława Ostrowska - Tartak słoneczny.djvu/06

Ta strona została uwierzytelniona.


Zatrzymali się na horyzoncie
Olbrzymi — nieruchomi, niemi,
w miłościwem ramion rozpostarciu,
jak hufiec na obronę ziemi.

I mówią potężnym gestem,
zarysowanym w błękicie
i drobnych liści szelestem
i chrztem słonecznych plam
— hasło
zapomnianą, odwieczną, wspólną tajemnicę.

Czy ją uchwycę?

Chyba mi być wiewiórką,
rudym błyskiem
w zieleni,
nagłym wytryskiem
promieni,
skokiem
wesela...
Albo zieloną jaszczurką,
prującą się wśród ziela,