Strona:PL Bronte - Villette.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

było, niestety, ani jednej. Sami mężczyźni tylko. Jak się zdawało jednak, nie przychodziło nikomu na myśl, abym robiła coś złego. Ten czy ów z panów obrzucił mnie przelotnym spojrzeniem, nikt jednak nie przyglądał mi się zbyt natarczywie. Przypuszczam, że jeżeli nawet obecność moja tutaj mogła wydać się pewnego rodzaju ekscentrycznością, przypisywali ją mojemu pochodzeniu angielskiemu. L‘Anglaise! — było wystarczającym dla nich wyjaśnieniem.
Po wypiciu rannej kawy musiałam wyruszyć wreszcie. Ale dokąd? W jakim kierunku?
— Udaj się do Villette! — podszepnął mi głos wewnętrzny, pod wpływem, jak przypuszczam, zapamiętanego zdania, rzuconego przypadkowo , bez żadnej specjalnej intencji, przez pannę Fanshave w chwili naszego rozstania się:
— Chciałabym, żeby pani mogła dostać się do Madame Beck; ma ona kilkoro drobiazgu, którego mogłaby pani doglądać; potrzebna jej jest angielska guwernantka, a przynajmniej potrzebna jej była przed dwoma miesiącami.
Kim była Madame Beck i gdzie mieszkała, nie miałam pojęcia Zapytałam o to wprawdzie, nie otrzymałam jednak odpowiedzi, w tym samym momencie bowiem panna Fanshave, przynaglona przez swoich przyjaciół, rozstała się ze mną na dobre, nie dosłyszawszy może nawet mojego zapytania, a może tylko nie odpowiedziawszy na nie. Przypuszczałam jednak, że miejscem zamieszkania Madame Beck było Villette, dokąd też postanowiłam udać się. Miejscowość ta odległa była o czterdzieści mil, wiedziałam też, że chwytam się słomki, w przepastnej tej głębi wszakże, w jakiej znalazłam się, gotowa byłam uchwycić się pajęczyny bodaj. Wywiedziawszy się o sposób dotarcia do Villette, zamówiłam miejsce w dyliżansie, którym ruszyłam w poszukiwaniu słabego tego cienia możliwości. Zanim jednak potępisz mnie, czytelniku, za mój nagły, nierozważny krok, zechciej cofnąć się

90