Strona:PL Bronte - Villette.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

myślą ku mojemu punktowi wyjścia; weź pod uwagę pustkę, jaką pozostawiłam za sobą, a zrozumiesz jak mało ryzykowałam: w grze, w jaką się wdałam, nie może grający nic stracić, nie jest jednak wykluczone, że mógłby wygrać.
Zaznaczam z naciskiem, że nie należę do osób obdarzonych temperamentem artystycznym, posiadam jednak widocznie ową właściwą artystom zdolność należytego wykorzystywania każdej chwili przyjemnej, to znaczy takiej, która odpowiada moim upodobaniom. Cieszyłam się tym dniem, mimo, że podróż moja odbywała się w tempie nader powolnym, mimo że było zimno i padał deszcz. Okolica, którą przejeżdżaliśmy, była nizinna, naga i pozbawiona drzew; wzdłuż drogi snuł się zamulony kanał, niby na wpół odrętwiałe cielsko zielonego węża; rosochate wierzby obrzeżały równinne pola, zaorane i uprawione, jak grządki ogrodu warzywnego. I niebo także było jednostajnie szare; powietrze zatęchłe i wilgotne. Bez względu wszakże na tę martwotę okolicy, roiła fantazja moja tęczowe obrazy , a serce moje pławiło się w blaskach słonecznych. Nieodłączna jednak, jakkolwiek tajona w głębi duszy świadomość czającego się niepokoju, niby tygrys przyczajony w dżungli i gotów w każdej chwili do skoku, trzymała uczucia te na uwięzi, nie pozwalając im zagościć swobodnie. Miałam nieustannie w uszach ciężki oddech drapieżnej bestii; jej okrutne, krwiożercze serce tętniło w takt z moim; nie poruszała się w swoim legowisku, czułam jednak wciąż jej obecność: wiedziałam, że czeka tylko na zachód słońca, aby z wściekłością wyskoczyć z zasadzki.

Miałam nadzieję, że uda nam się dostać do Villette przed zapadnięciem nocy jeszcze i że dzięki temu zdołam może uniknąć poważniejszych powikłań i utrudnień, jakimi ciemność potęguje i pogłębia przykre uczucie przybycia po raz pierwszy do miejscowości obcej i nieznanej. Wobec wolnego wszakże naszego posuwania się naprzód, przy częstych i długich postojach, a nadto wobec coraz gęściej zapadającej mgły i rzęsistego deszczu,

91