gdybym rozumiała wówczas wszystko ci mówiono w związku z moją osobą, jakkolwiek bowiem w owym czasie sens prowadzonej rozmowy nader mgliście docierał do mojej świadomości, powtórzono mi te szczegóły w następstwie w przekładzie na angielski.
— Monsieur Paul — oznajmiła nauczycielka. — Był dzisiaj wieczorem na wykładzie w najwyższej klasie.
— O, jego właśnie pragnęłabym najbardziej poradzić się w tej chwili. Proszę, niech pani zechce zawołać go.
Nauczycielka pobiegła ku drzwiom salonowym, aby wezwać Mr. Paul‘a. Po chwili wszedł drobny, smagły, szczupły mężczyzna w okularach.
— Mon cousin — zwróciła się Madame do niego (był widocznie jej kuzynem) — chciałabym zasięgnąć twojej rady. Wiem, jak dobrze znasz się na fizjonomiach; chciałabym wykorzystać teraz tę zdolność twoją. Odczytaj tę oto.
Drobny człowieczek wpatrzył się we mnie poprzez szkła swoich okularów. Stanowcze zacięcie warg i zmarszczenie brwi zdawało się zapowiadać, że zamierza przejrzeć mnie na wskroś i że żadne zasłony nie będą nimi dla niego.
— Odczytuję — oznajmił.
— Et qu‘en dites — vous?[1]
— Mais — bien des choses[2] — brzmiała odpowiedź tonem wyroczni.
— Złych czy dobrych?
— I jednych i drugich, niewątpliwie — odparł odgadywacz.
— Czy można zaufać temu co mówi?
— Umawiasz się z nią o rzeczy ważne?
— Chce, abym przyjęła ją jako bonę czy guwernantkę; opowiedziała historię swojego życia, brzmiącą dość prawdopodobnie, nie może jednak przedstawić mi żadnych referencji.