Otóż Madame przyjęła panią Svini czy Sveeny na guwernantkę trojga swoich dzieci. Zbędne byłoby chyba moje wyjaśnienie czytelnikom, że dama owa była rodowitą Irlandką; trudno mi określić jej sytuację towarzyską, mimo że ona sama oświadczała z niezachwianym tupetem, jakoby „wychowywana była tak, jak zazwyczaj wychowywane bywają córki i synowie markizów“. Skłonna jestem jednak przypuszczać raczej, że była służącą, niańką, karmicielką czy pomywaczką w jakiejś rodzinie irlandskiej: mówiła nieco złagodzonym akcentem irlandskim; język jej nie był wolny jednak od wyrażeń londyńskiego gminu. Nie wiadomo jakimi drogami doszła do posiadania garderoby dość wątpliwej wspaniałości — sukien ze sztywnego, dość kosztownego jedwabiu, nie skrojonych przeważnie na jej figurę i dlatego wiszących na niej; czepeczków, przybranych prawdziwymi koronkami i — głównej pozycji jej ubraniowego inwentarza, użyczającej jej osobie osobliwego nimbu, jaki otaczał ją w oczach domowników, zwykłych wzgardliwie traktować bony i guwernantki — prawdziwego szala indyjskiego — „un véritable cachemire“, jak określała go ze czcią i podziwem sama Madame, niezdolna równie jak inni oprzeć się czarowi majestatycznych draperii, opływających szerokie plecy właścicielki. Jestem przekonana, że gdyby nie ten „cachemire“ nie utrzymałaby pani Svini dłużej niż dwa dni swojego stanowiska w pensjonacie. Jedynie dzięki niemu pozostała w nim cały miesiąc.
Z chwilą wszakże kiedy dowiedziała się, że przyjęta zostałam na jej miejsce, ujawniła w pełni kim jest, wyładowując w odpowiedni sposób gniew swój i oburzenie, na osobie Madame i oczywiście na mnie także. Madame zniosła jej wybuch z takim stoicyzmem, że i ja, przez samą ambicję musiałam również zachować się ze spokojem... i godnością. Na jedną krótką chwilę oddaliła się Madame z pokoju i w dziesięć minut potem stanął przed nami rosły policjant. Pani Svini wraz z całym jej dobytkiem została usunięta z placu boju. Na czole Madame
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.
107