Strona:PL Bronte - Villette.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

nie zarysowała się przez cały ten czas ani jedna zmarszczka gniewu, z ust jej nie wyszło ani jedno ostrzejsze słowo.
Cała krótka procedura wydalenia załatwiona została ostatecznie przed śniadaniem jeszcze: wymówienie posady pani Svini, wezwanie policjanta, wyrzucenie buntującej się, wywietrzenie i uprzątnięcie „chambre d‘enfants“ pokoju dziecinnego — otworzenie w nim okien na oścież i zatarcie wszelkich śladów pozostawania pani Svini przez cały miesiąc w pensjonacie przy Rue Fossette, aż do zapachu tytoniu i spirytualii, który w sposób tak niezbity ujawnił winę wydalonej.
Wszystko to dokonane zostało, zaznaczam, w ciągu krótkiego czasu pomiędzy chwilą wyłonienia się Madame Beck, niby Aurory, z konchy jej sypialni a momentem, kiedy, zupełnie opanowana już i chłodna, usiadła przy stole śniadaniowym, aby nalać pierwszą filiżankę kawy.
Około południa zostałam wezwana, aby dopomóc Madame przy jej ubieraniu się (jak się okazało, moja posada miała mieć podwójny charakter: guwernantki dzieci i garderobiany pani domu). Do południa krążyła Madame po wszystkich pokojach w szlafroku porannym, w zarzuconym na nim szalu i bezszelestnych filcowych cichostępach. Ciekawa jestem jak zapatrywałaby się na podobny obyczaj kierowniczka angielskiej pensji żeńskiej?
Uczesanie jej głowy stanowiło dla mnie poważne zagadnienie; miała bardzo obfite włosy jasno kasztanowate bez domieszki siwizny, mimo że dobiegała czterdziestki. Zauważywszy moje zakłopotanie, rzekła tonem dobrotliwym:
— Nie była pani nigdy garderobianą we własnym kraju? — i, wziąwszy z moich rąk szczotkę do włosów i, usunąwszy mnie łagodnie, bez gniewu, na bok, uczesała się sama. Przy dokonywaniu czynności toaletowych na wpół kierowała mną i na wpół dopomagała mi, nie zdradzając żadnych oznak zniecierpliwienia, czy niezadowolenia. Po raz pierwszy wszakże, i po raz ostatni zara-

108