Strona:PL Bronte - Villette.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

rzędzie, umiała należycie ocenić jego wartość, i starannie owijała je w jedwab i watę.
Biada wszelako temu — zarówno mężczyźnie jak kobiecie — kto liczyłby na nią, przekraczając o jeden cal chociażby punkt, w którego granicach leżało w jej własnym interesie być godną tego zaufania do niej. Interes był podstawowym kluczem jej natury, główną sprężyną jej czynów, alfą i omegą jej życia. Bywałam świadkiem odwoływania się ludzi do jej uczuć; naiwność odwołujących się budziła we mnie jedynie uśmiech politowania i szyderstwa na poły.
Tą drogą nie trafiał do niej nigdy nikt, ani też nie zdołał nikt odwieść jej nigdy od jej zamierzeń. Próba poruszenia jej serca była, wręcz przeciwnie, najpewniejszą drogą wzbudzenia jej antypatii i zrobienia sobie z niej ukrytego wroga. Starczyła jej za dowód że nie posiada serca, które można byłoby wzruszyć: przypominała jej własną niemoc i martwotę na tym punkcie. Różnica, zachodząca pomiędzy dobroczynnością a miłosierdziem nieuwydatniała się nigdy wymowniej, aniżeli na jej przykładzie. Wyzbyta współczucia, posiadała jednak dostateczny zasób wyrozumowanej dobroczynności, obdarzała chętnie ludzi, których nie oglądała nigdy na oczy — chętniej wszelako grupy społeczne, aniżeli poszczególne osobniki. „Pour les pauvres“ — dla biednych — otwierała szeroko swoją sakiewkę; wobec biedaka trzymała ją zazwyczaj szczelnie zamkniętą. W organizacjach filantropijnych, mających na względzie ogół społeczeństwa, brała udział z szczerą gotowością; nie wzruszała jej, natomiast, niczyja troska osobista; żadna potęga, ani głębia cierpienia, ześrodkowanego w jednym sercu, nie była zdolna przejąć jej szczerym współczuciem. Niczyja Kalwaria, żadna męka w Gethsemane, nie wycisnęłyby jednej łzy z jej oczu.
Powtarzam raz jeszcze, że Madame była wielce wybitną i bardzo uzdolnioną kobietą. Szkoła była dla jej uzdolnień nazbyt ograniczonym polem działania; powinna była rządzić całym narodem, przewodniczyć rozna-

113