go konieczność zdobywania środków na kupno toalety, chęć popisywania się nimi i błyszczenia.
Zuchwale zwracała się z natarczywymi prośbami do pani Cholmondeley — zuchwale, zaznaczam, nie czyniła tego bowiem z uczuciem zażenowania, ale narzucając się bez ceremonii.
— Droga pani! Nie mam nic, ale to nic literalnie, do włożenia na przyjęcie u pani w przyszłym tygodniu: musi mi pani sprawić muślinową suknię i pasek bleu céleste — jasno błękitny — do tego. Zrobi to pani, prawda? Jest pani przecież taka anielska!...
„Anielska“ pani Cholmondeley ustępowała zrazu, przekonawszy się jednak, że wymagania panny Ginevry wzrastały równocześnie z uleganiem jej prośbom, zmuszona była, podobnie jak wszyscy przyjaciele panny Fanshave, coraz częściej przeciwstawiać się jej zachłannej natarczywości. Po pewnym czasie nie słyszałam już nic o prezentach, otrzymywanych przez Ginevrę od pani Cholmondeley, mimo to nie ustało bywanie panny Fanshave na balach i zebraniach i tak samo nie ustało zdobywanie sobie przez nią niezbędnych w jej mniemaniu coraz nowych toalet, jak również kosztownych dodatków do nich: rękawiczek, pantofelków, a nawet biżuterii. Wszystkie te rzeczy — wbrew jej zwyczajowi, a nawet naturze, nie należała bowiem do istot skrytych — były jak najskrzętniej ukrywane przez czas jakiś przed oczami ludzkimi, pewnego wieczora wszakże, kiedy wybierała się na wielkie przyjęcie, na które należało ustroić się ze szczególną starannością i elegancją, nie zdolna była oprzeć się chęci popisania się przede mną, zjawiła się też przed samym wyjazdem, aby zaprezentować mi się w pełnej gali.
Wyglądała pięknie: krasiła ją młodość, świeżość, delikatność cery i zwiewna giętkość całej postaci, cechy typowe angielskie, jakim równych nie podobna byłoby znaleźć pośród wdzięków, wyróżniających kobiety na kontynencie. Suknia jej była nowa, kosztowna i odrobiona nieskazitelnie. Dostrzegłam na pierwszy rzut oka, że nie brakło w stroju Ginevry ani jednego z owych uzupełnia-
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.
136