Strona:PL Bronte - Villette.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

mądrą. Czuję się daleko swobodniejsza z panią nawet, poważna moja staruszko, z panią, kochana, stara zrzędo — która dopatruje się we mnie najgorszych wad, pomawiając mnie o zalotność, przypisując mi nieuctwo, flirciarstwo, głupotę, samolubstwo i wszelkie inne wady, stanowiące zdaniem pani — a i moim własnym także — składową część właściwej mojej natury.
— Wszystko to bardzo pięknie — odrzekłam, usiłując zachować sztywność i surowość, poważnie zagrożone nagłą tą potulnością. — Nie zmienia to jednak w niczym fatalnej sprawy prezentów. Niech pani będzie rozsądną, uczciwą dziewczyną, panno Ginevro, zapakuje to wszystko ładnie i odeśle z powrotem.
— O, ani mi się śni! — burknęła.
— Oszukuje więc pani swojego Izydora. Oczywistą jest rzeczą, że, przyjmując od niego prezenty, daje mu pani tym samym nadzieję, że kiedyś, w przyszłości, zostanie wynagrodzony za nie wzajemnością ze strony pani...
— Nie ma wcale potrzeby czekać dopiero na to — przerwała mi — aż nadto wystarczającą dla niego nagrodą jest już teraz przyjemność, jaką sprawia mu oglądanie tych swoich prezentów na mojej szyi, w moich uszach, na moich rękach... Musi mu to w zupełności wystarczyć: jest tylko przecież zwykłym mieszczaninem, nie żadnym arystokratą.
To bezdusznie aroganckie, bezsensowne zdanie wyleczyło mnie od razu ze słabości, jakiej uległam chwilowo i jaka wpłynęła na złagodzenie surowości mego tonu i wyrazu mojej twarzy.
— Chcę teraz — paplała w dalszym ciągu — cieszyć się moją młodością, a nie wiązać się przyrzeczeniami czy ślubami z tym czy owym mężczyzną. Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z nim, myślałam, że dopomoże mi wykorzystać w pełni życie. Przypuszczałam, że wystarczy mu to, iż jestem ładną dziewczyną, że będziemy spotykali się, potem rozstawali się, fruwając wesoło i swobodnie, jak dwa motylki i... będziemy szczęśliwi. A tym czasem?! Bywa często poważny i surowy jak sędzia, głę-

142