bek, pływających w wypełnionej wodą kuli szklanej, paru roślin w wazonach i szerokiej smugi lipcowego słońca.
Stanęłam wobec niemożliwej dla mnie do rozwikłania zagadki. Nie mogłam jednak na razie zająć się rozwiązywaniem jej; musiałam pobiec na górę zapytać doktora czy należy dać małej w dalszym ciągu owo zalecone jej przez niego lekarstwo.
Dr. John siedział na krześle przy łóżeczku pacjentki. Madame stała przed nim, Georgetka, zbadana już i ukojona, leżała spokojnie w swojej pościeli. Madame Beck w chwili mego wejścia mówiła z doktorem o własnym jego zdrowiu, dostrzegła bowiem, czy wyimaginowała sobie, że jest zmieniony, zarzucała mu więc, że nie dba dostatecznie o siebie i niepotrzebnie przepracowuje się, nalegała też, aby wypoczął i zmienił warunki. Wysłuchał jej bez sprzeciwu, ale z na wpół drwiącą obojętnością, mówiąc, że jest „trop bonne“ — zbyt dobra — i zapewniając ją, że czuje się zupełnie zdrów. Nic a nic mu nie jest. Wówczas zwróciła się Madame do mnie, abym osądziła sprawę. Usłyszawszy wymienienie przez nią mojego imienia, żywo odwrócił dr. John głowę, obrzucając mnie wzrokiem, zdającym się wyrażać zdumienie — dlatego prawdopodobnie, że tą, od której żądano rozstrzygnięcia sporu, była istota tak zupełnie bez znaczenia.
— Jak sądzi pani, miss Lucy — zapytała Madame — prawda, ze pan doktór mocno przybladł i zeszczuplał?
Z ust moich rzadko wychodziło w obecności doktora Johna coś więcej niż jednosylabowe „tak“ lub „nie“: należał on do rzędu tych, dla których miałam prawdopodobnie pozostać na zawsze bezosobową, bierną istotą, za jaką mnie uważał. Teraz wszelako pozwoliłam sobie odpowiedzieć pełnym zdaniem i to zdaniem, któremu rozmyślnie nadałam znaczenie zupełnie wyraźne.
— Tak, pan doktór wygląda źle w tej chwili, może jednak zachodzi szczególny tego powód: jakaś chwilowa przykrość, czy niemiłe rozczarowanie.
Nie mogę powiedzieć w jaki sposób przyjął moje o-
Strona:PL Bronte - Villette.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.
162