Strona:PL Bronte - Villette.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

wmówił sobie — i nie podobna było przekonać go, aby mogło być inaczej — że nadmierna jego surowość względem żony, brak cierpliwości i wyrozumiałości dla niej, przyczyniły się do przyśpieszenia tragicznego jej końca. Tak bardzo trapił się tą myślą, że oddziałało to w końcu nader ujemnie na jego psychikę. Lekarze zalecili mu odbycie dłuższej podróży, licząc na skuteczny wpływ zupełnej zmiany warunków i otoczenia. Pani Bretton zaofiarowała się zaopiekować na ten czas jego małą córeczką.
— Mam nadzieję — rzekła moja chrzestna — że dziecko nie wda się w matkę i nie będzie taką płochą, trzpiotowatą, o ptasim móżdżku zalotnicą, z jaką prawdziwe rozsądnemu człowiekowi nie wpadłoby na myśl żenić się. Pan Home może być, co prawda, uważany za człowieka rozsądnego — po swojemu — jakkolwiek niezbyt praktycznego. Rozmiłowany w nauce, spędza pół życia w laboratorium na robieniu doświadczeń — czego motylkowata jego żona nie była nigdy w stanie zrozumieć, ani znieść. — Muszę przyznać — dodała szczerze moja chrzestna matka — że i mnie samej nie bardzo podobałoby się to.
Na zadane jej przeze mnie w tej sprawie zapytanie wyjaśniła mi w dalszym ciągu, że, jak utrzymywał nieboszczyk jej mąż, odziedziczył pan Home naukowe swoje upodobania po wuju z linii macierzystej, znanym francuskim uczonym. Albowiem pan Home był pochodzenia mieszanego: francuskiego i szkockiego, i miał zamieszkałych we Francji krewnych, z których niejedni pisali swoje nazwisko z poprzedzającym je arystokratycznym de“ i uważali ród swój za szlachecki.
Tego samego wieczora wysłany został służący na spotkanie kolasy pocztowej, którą miał przybyć nasz mały gość. Pani Bretton i ja siedziałyśmy w salonie w oczekiwaniu na przyjazd dziecka, same ze względu na nieobecność Johna Grahama, który pojechał w odwiedziny do jednego ze swoich kolegów szkolnych, mieszkającego na wsi. Moja matka chrzestna skracała sobie czas oczekiwania czy-

8